i dziur w scenariuszu (uciekają, uciekają i nagle, nie wiadomo jak, uciekli...). Niemniej warto go obejrzeć dla jednej sceny mordowania obrzydliwego agenta Stasi. Sam się złapałem na tym, że aż mnie coś rwało, by Newmanowi i pewnej kobiecie w tym mordowaniu pomóc... :-)
przychylam sie do opinii
nie ma drugiego takiego filmu mistrza do którego mialbym tyle zastrzezeń co do rozdartej kurtyny, mój ulubiony reżyser zwyczajnie mnie tym filmem zawiódł, szkoda
z żalem, bo to najgorszy filmów wielkiego alfreda, 6/10
Ja akurat miałam odwrotnie gdy widziałam tę scenę, po niej straciłam całą sympatię dla głównego bohatera. Ale zgadzam się, że scenariuszowo było tak sobie, było parę słabych momentów jak dla mnie np. jak łatwo podpuścił tego profesora, wręcz za łatwo, no i ogólnie wszystko mu się tak pięknie udawało. Film nie trzymał w specjalnym napięciu, był dość przewidywalny- to, że musi im się udać i nastąpić happy end, dlatego też te różne sytuacje rzekomego zagrożenia jak w teatrze czy autobusie tak naprawdę nie budziły niepokoju ani napięcia.